Forum starych użytkowników Royalu


#1 2014-04-22 18:54:36

 Dynamo

Nowy użytkownik

Skąd: Nowogard
Zarejestrowany: 2014-03-31
Posty: 9
Punktów :   

Gothicowo - Sezon 2

Oj tak, kochani !

Panowie ! Zaczynamy sezon 2, tak... ZACZYNAMY SEZON 2 GOTHICOWO ! Na samym wstepie powiem, ze nie zmuszam zadnej osoby do pisania tutaj ;> Jesli ktos pisze, to niech bedzie tak, ze pisze z wlasnej, nieprzymuszonej woli... Chcesz wziac udzial w Gothicowo? Chcesz troszke pofantazjowac? Chcesz sie z nami pobawic, czy tez moze chcesz z nami tworzyc sezon 2 ? Nie ma problemu - W sezonie 2 zapraszam kazdego ! Znajomosc sezonu 1 jest malo istotna, dlaczego? Odpowiedz na to pytanie przyjdzie z czasem...  Jako ze jest to 2 sezon, postanowilem wprowadzic pare zmian, ktore pomoga, a wlasciwie jedna... Reszta jest po staremu, wiec co przygotowalem ? Zapraszam nizej !





1. Przedmioty

Osoby, ktore pisaly / czytaly sezon 1 pewnie pamietaja ten problem z przedmiotami... Nie wiadomo kto co mial, kogo to bylo, co bylo w danej chacie, czy tak? Pamietacie? Pamietam nawet, ze osoba X twierdzila, iz mam wszystko w swoim obozowisku, jednakze nie mam tego za zle... Dzieki krytyce mozna poprawic blad / bledy, ale nie o tym mowa... Jak teraz bedzie wygladac sytuacja z przedmiotami ? Nie bede opisywac, tylko zarzuce prostym dialogiem, oto on :

- Hej, Dan ! Widziales moze moja Szatę Adepta Magii ?
- Tak, oto ona, prosze < Podaje szate >


Widzicie? Nie? To moze jeszcze inny przyklad...

- Dynamo, skad masz ten Ząb Orka
- Przeciez jestem kolekcjonerem... Ten zab nie jest jakis szczegolny, spojrz lepiej na ten Róg Cieniostwora


Teraz pewnie juz wiecie o co chodzi, ale powiem, aby rozwiac wszelkie watpliwosci... Jesli do dialogu zalaczamy jakis przedmiot, musimy go napisac kolorem, a dodatkowo pogrubic, dlaczego? Tutaj chyba kazdy moze sie domyslec, tlumaczenia sa zbedne...



Ale moment, dlaczego w pierwszym przykladzie jest kolor czerwony a w 2 zielony? Kolor przedmiotu mowi o tym, do kogo owy przedmiot nalezy... Jesli np ktos pozyczyl sobie moj noz, czy cos, to zaznacza go MOIM kolorem... Jesli przedmiot mu oddaje na zawsze, to przedmiot zmienia kolor na kolor nowego wlasciciela... Jesli ja mam np kolor X, oraz posiadam zab , a chce go oddac osobie Y, to gdy go juz oddam, to owy przedmiot zmienia dzierzyciela i tym samym zmienia nie tylko wlasciciela, ale rowniez kolor, w tym ukladzie bedzie to kolor, ktory nalezy do osoby Y...


a)  Kto jaki ma kolor ?

Moglbym ustawic kolory w odpowiedniej kolejnosci, a osoba ktora dolaczy do fabuly jako 5, ma kolor " 5 ", ale dam wam wybor wybrania swojego ( byc moze ) ulubionego koloru... Czyli wybieramy sobie kolorek, jaki chcemy ^^ Oczywiscie nie mozemy wybrac czarnego / bialego... Lista dostepnych kolorow :

b)  Jak pisac pogrubionym, kolorowym tekstem ?

Latwiej bedzie wytlumaczyc na podstawie przykladu, oto on:

Spoiler:


Kod:

 [b][color=DC143C ] Przedmiot [/color][/b]
[b][color=Crimson] Przedmiot [/color][/b]

To czy napiszemy nazwe czy tez format liczbowo-cyfrowy nie ma najmniejszego znaczenia, ale polecam stosowac nazwe danego koloru, latwiej zapamietac, napisac

Tak wiec jak " zaklepac " kolor ? Zanim jeszcze napiszesz posta, na samej gorze napisz cos takiego :

Kod:

 [b] Mój kolor to : [color=YellowGreen] YellowGreen [/color] . [/b]

Powinno to wygladac tak :

Mój kolor to : YellowGreen .

* Jesli przedmiot zostal znaleziony, zostaje domyslnie przydzielony do osoby, ktora go znalazla
* Jesli osoba nie chce przedmiotu, lub jest on niczyj jest on pisany tylko pogrubionym drukiem
* Jesli dzierzycielem przedmiotu sa 2 osoby, lub wiecej jego kolor musi podporzadkowac sie do osoby, ktora go akutalnie posiada

Co do przedmiotow to z grubsza wszystko powiedzialem, ale jeszcze jedna, wazna sprawa...
Jezeli znajdujemy, otrzymujemy, oddajemy przedmiot to piszemy o nim w tym temacie :

http://www.royalworld.pun.pl/viewtopic.php?pid=21#p21



Tam bedzie wszystko wyjasnione jak sie do niego stosowac, wiec bez obaw... Wystarczy do niego zajrzec, przeczytac i juz wszystko wiadomo... Wyjatkiem sa przedmioty, ktore znikna po pewnym czasie, np Jablko, mieso... Rzecz jasna jest, ze taki przedmiot, nawet malo istotny musimy " kolorowac " na swoj wlasny, wybrany kolor. gdy zostanie zuzyty zapominamy o nim... Tak wiec przedmioty, ktore po jakims czasie nie beda sie nadawac do uzytku tylko kolorujemy, nie umieszczamy ich w liscie posiadanych przedmiotow, tyle !






2. Problem z datami


W tej wiosce jest dzien, a w tej noc, o co biega ?! Takie pytanie moglby zadac nowy uczestnik naszej historyjki, czyz nie ^^? Przypomne, wytlumacze...

Jesli jest lokacja X Y Z

X -1 osoba
Y -2 osoby
Z -10 osob

Mamy dzien 2 w calym wymiarze

Osoba bedaca w lokacji X moze rozpoczac dzien 2, oraz go skonczyc, jednak nie moze rozpoczynac kolejnego dnia ( Dnia trzeciego )

Osoba bedaca w lokacji Y nie powinna sama konczyc dnia, sa dopuszczlne wyjatki

Osoba w lokacji Z nie moze rozpoczynac oraz konczyc dnia tym samym nie dajac okazji do wypowiedzenia sie innym

Lokacja moze byc wszystko, jesli jest osoba w jakims miejscu, jest lokacja X, jesli sa 2 osoby, jest lokacja Y , jesli 3+ jest lokacja Z ( Np Lokacja mala, srednia, duza )

Gdy osoba X konczy dzien / rozpoczyna go musi wyraznie dac znac, np :

"< Rozpoczal sie nowy dzien... > "
"< Dzien dobiegl konca... > "





3. Interakcja z otoczeniem

Jesli chcemy wykonac czynnosc, lub pomyslec o czyms, uzywamy do tego celu tych znakow " < " , " > " Miedzy tymi znakami umieszczamy tekst, ktory mowi o tym co wlasnie robimy, przyklad : < Wstalem, przemylem twarz zimna woda >
Mozna rowniez uzywac zamiast tego nawiasow tych zwyklych lub kwadratowych, kwestia gustu...

Mysl mozemy wyrazic pod postacia monologu, czyli tzw " Glosne myslenie ", jednakze ja bede uzywac do tego podwojnego znaku oznaczajacego czynnosc, czyli << MYSL >>, moze byc rowniez (( MYSL )) lub [[ MYSL ]] ...

Postanowilem wprowadzic dodatkowo opis miejsca, przedmiotu, ktory widzimy, jesli chcemy cos opisac to wtedy uzywamy " <<< " , " >>> "

JESLI DODAM KOLEJNY PUNKT DAM O TYM ZNAC !









Mój kolor to : YellowGreen .



<< ... Co do... Moment... >> Halo? << Wyglada na to... Moment... Gdzie ja wgl jestem, co to za miejsce, do cholery ?! >> < Otwieram oczy > O ... Kurwa... Co jest ?! CO SIE ZE MNA DZIEJE ?! Dlaczego ... Dlaczego to sie... GDZIE JA JESTEM ?! HALO ! ... << Chyba nikt mnie nie slyszal... >> Co to za pomieszczenie?! <<< Leze na lozku, dosyc twardym, to chyba jakas prycza... Sciany sa wykonane z belek, nie wiem jakie sa grube, poniewaz sa bardzo ciasno scisniete, solidna robota >>>

Jasny gwint... Dlaczego wszystko wiruje, co ja tutaj robie ?! < Podnosze sie z lozka i siadam na brzegu, uwazam przy tym, aby sie nie wywrocic > No co jest... Dlaczego tak wszystko mi lata przed oczami, ktos mnie w glowe uderzyl? Nie pamietam tego miejsca... Pamietam jedynie ... Zaczynam mowic do...  < Ktos mi przerywa, wchodzi do miejsca, w ktorym przebywam

- Witaj !
- ? << To tutaj sa drzwi ? To wyglada niczym... Wiezienie... Orkowe... >>
- Cos nie tak?
- Kim ty... Do cholery jestes ?!
- Nie powinno Cie to obchodzic, widzisz mnie tu pierwszy i ostatni raz
- Dlaczego tak uwazasz?
- Bo jestem ...
- Kim ? << Kto to jest, do cholery...? >>
- Jestem dezerterem, musze uciekac...
- Moment... To zaczyna wszystko powoli nabierac sensu... Napadli na nas orkowie... Moja wioska
- < Przerywa > Wiem...
- Dasz mi do konczyc?
- Po co, skoro ja to wszystko wiem?
- A skad Ty mozesz to wiedziec ?! Nawet sie nie znamy ! Dynamo jestem, milo mi < Wyciagam reke do nieznajomego siedzac jednoczesnie na brzegu lozka >
- To ja was uratowalem, cwoku ! Okaz mi odrobnie szacunku... Sluchaj, ty gowno wiesz... Orkowie napadli ? Dyrano
- Dymano... < Poprawiam lekko zirytowany >
- Dynamo, orkowie napadli ? Oni sie przetoczyli przez cale Khorinis, nic nie ocalalo, przynajmniej jakos nie specjalnie chcialem sie w tym upewnic...
- Jak to sie stalo, ze nas uratowales? Skad wgl wiesz o moim obozie?
- Podziekuj Practic'owi, to dzieki niemu zyjesz
- Znacie sie ?
- Tak i nie... Ja go znam, on mnie nie...
- To co to za znajomosc...
- Nie rozumiesz... Ja znam kazdego maga, on mnie nie musi znac
- Ty jestes Skerianin ?
- Slyszalem o nim, ale to nie ja...
- Ganczo?
- Rowniez slyszalem, mieli spore problemy z swoja wioska...
- Moment... Jesli nie Ganczo, ktory jest 3 najwiekszym magiem, oraz Skerianin, ktory jest tym 2... << Niemozliwe... >> Nie mow mi, ze...
- ...
- Mowisz powaznie? Co tutaj robisz ?!
- Niech Ci bedzie, jestem tym 1... Co tutaj robie? Nie Twoj interes
- Ale... Przedstaw mi sie chociaz !
- Mowilem, ze jestem dezerterem, nie ma takiej potrzeby, abym ci sie przedstawial...
- Dlaczego najpotezniejsza osoba mialaby...
- < Przerywa > Dosc pytan...
- Powiedz mi chociaz co to za miejsce
- Powiedzialem, ze dosc pytan... Wyjdz i zobacz...
- A co sie stanie z Toba ?
- MOWILEM, ZE DOSC PYTAN, zegnaj
- ... Czekaj !


<<< W miejscu w ktorym stal najpotezniejszy mag w calym Khorinis... Zniknal... Po prostu zniknal... Ale, chyba czegos zapomnial, co to jest? Jakis mieszek, czyzby zloto ? >>> Co za dziad stary, uratowal mnie, lub nawet ludzi z mojej osady i nie chcial sie przedstawic... Ale chwila... Najazd orkow... Ratunek... Dezerter... Chwiejacy sie pokoj, dziwny pokoj ... Statek? Czy to statek nalezacy do sil Khorinis ?! Dlaczego on jest dezerterem, nie rozumiem tego... Ale zobaczmy co on zostawil... < Wstaje i podchodze do mieszka, dosyc sporego, ktory zostawil mag...  > Mhm, ladny mieszek... Ale czy zawartosc jest taka sama ? Zobaczmy... < Podnosze Tajemniczy Mieszek, jest dosyc ciezki, naprawde ciezki... Ale co to jest ?


Wyglada mi to na jakas magiczna plombe... Naprawde? Myslalem, ze takie magiczne plomby to tylko mit... <<< Gdy podnislem mieszek poczulem cieplo, ale bylo przyjemne... Gdy chcialem go otworzyc oparzylem sie, a mieszek sie zamknal sam w sobie... Musze chyba to pokazac jakiemus magowi... < Trzymajac za spod cieplego mieszka wychodze przez drzwi... > O... Co to za miejsce... ?! Wiec tak wyglada statek przeznaczony do walki ? <<< Wszystko na to wskazuje, ze jest to statek prawdopodobnie paladynow, ale jakos mnie to specjalnie nie obchodzi, jestem zdumiony  ogromem tego statku... Nie jest jakos specjalnie wielki, ale ten zagiel jest gigantyczny... Bez 2 zdan, to jest statek marynarki wojennej ! >>> No to ladnie... Zostalem uratowany przez najsilniejszego maga w Khorinis i znajduje sie na statku... Ciekaw jestem jak jest z moimi przyjacielami... Chyba nie bede ich szukac, bo za bardzo nie mam gdzie, wkoncu jestem zamkniety na statku, a jakos nie specjalnie mi sie chce kapac i plynac bog wie gdzie godzinami... Zaczekam, moze ktos wyjdzie... << Podchodze do burty, zajmuje miejsce przy stoliku, swoja droga to ladnie wykonany... Zartowalem, tez bym taki zrobi, ha ! >> Ale o co chodzi z tym mieszkiem ? O co chodzi z tym magiem? O co chodzi z tym statkiem ? Czy sa tutaj moi przyjaciele? Gdzie jestesmy? Tyle pytan, a tak malo odpowiedzi... Potem sie tym zajme, teraz musze sie przewietrzyc... <<< Majac mieszek polozony na stoliku i jednoczesnie siedzac na stolku podziwiam piekne widoki... >>>

Ostatnio edytowany przez Dynamo (2014-04-22 19:30:32)


" Ludzie w momencie poznania miłości, muszą liczyć się z ryzykiem poznania nienawiści. " ~ Tobi

Offline

 

#2 2014-04-23 00:20:18

Praktic

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2014-04-15
Posty: 4
Punktów :   

Re: Gothicowo - Sezon 2

Mój kolor to:  mediumpurple
<<< Obudziłem się na twardej, drewnianej i delikatnie zabrudzonej podłodze. Otworzyłem me oczy i zorientowałem się, że jestem w jakimś nieznany mi pomieszczeniu. Czym prędzej się podniosłem. Kiedy stałem na nogach trudno mi było utrzymać równowagę>>> Gdzie ja jestem? <<< Obok mnie było łóżko. Bardzo prowizoryczne, bo było zrobione z paru desek i jakiegoś materiału. Dlaczego nie spałem na nim, tylko na podłodze? Może przez to, że całe pomieszczenie się buja? Za sobą miałem drzwi z małym okienkiem. Nie wiedziałem co jest za nimi, więc ostrożnie spojrzałem przez okienko w drzwiach. Wszystko było wiadome. To był statek. Zanim wyszedłem z pomieszczenia zacząłem szperać po kieszeniach w mojej Szacie Adepta Magii Ognia .>>> Cholera... Gdzie są moje rzeczy?! <<<Rozejrzałem się po pomieszczeniu, czy nie leżą gdzieś przypadkiem moje runy, ale nic nie znalazłem. Nie czekając dłużej wyszedłem na zewnątrz. Promienie słońca poraziły mi oczy, zmuszając mnie do ich ciągłego zmrużania. Popatrzyłem w prawo, w lewo i zrobiło mi się słabo... Zorientowałem się, że jesteśmy na morzu. Kiedy byłem marynarzem w flocie królewskiej nie miałem problemów z płynięciem statkiem na otwartym morzu, ale przez ten czas długo nie pływałem statkiem, więc mogło to się tak skończyć... Podszedłem do burty z myślą, że zaraz zwymiotuję, lecz na szczęście się myliłem. Patrząc na horyzont zacząłem się zastanawiać. Gdzie ja jestem? Gdzie płyniemy? Gdzie moi przyjaciele? Co się z nimi stało? Czy żyją? Czy ja przeżyję? 1000 myśli przez głowę, a ani jednego rozwiązania. Odwróciłem się plecami do morza, podpierając się łokciami o barierkę. Ludzie na statku biegali w te i we wte. Każdy widocznie miał swoje zadanie i za wszelką cenę musiał je wykonać. Czy to zwykły majtek, czy też sternik. Moją uwagę przykuł jeden z uczestników owego rejsu. Bardzo mi kogoś przypominał. Rozglądał się w różne strony. Siedział przy stoliku, na którym leżał jakiś mieszek. Dopiero gdy odwrócił twarz mniej więcej w moją stronę, to rozpoznałem gościa. Odetchnąłem z ulgą. To był Dynamo. Oderwałem się od barierek i szybkim krokiem do niego podszedłem.>>>
P- Dynamo?
D- Praktic? To na prawdę Ty?! Wstał czym prędzej ze stolika i wyciągnął rękę na powitanie> Przyjacielu! Ileż Cie nie widziałem.
P- Co my tu do cholery robimy? Co się stało? Czemu jesteśmy tu, na statku, a nie w Twoim obozie?
D- Na żadne z tych pytań nie potrafię Ci odpowiedzieć... Wiem tylko tyle, że ten statek należy do marynarki wojennej.
P- Wiesz w ogóle dokąd płyniemy?
D- Nic nie wiem! Obudziłem się w tamtym pomieszczeniu <Pokazuje palcem na swoją kajutę>. Przed moją kajutą stał jeden z...
P- Jeden z czego?
D- Jeden z marynarzy... Upuścił ten mieszek i odszedł <podniósł mieszek podając go w moje dłonie> Wiesz może co to jest?
P- Nie mam pojęcia. Jest dość ciepły.
D- Tyle to i ja wiem! Nie da się go otworzyć.. Jest jakoś dziwnie zakleszczony.
P- Auć. Faktycznie. Jakaś magia czy jakie licho?
D- Możliwe... Lecz nie to jest teraz najważniejsze...
??- Ziemia na horyzoncie!
<<< Wzrok przenieśliśmy w kierunku bociana, gdzie jeden z ludzi statku, wskazywał palcem na dostrzeżoną ziemię. Pobiegliśmy na przód statku, gdzie było dokładnie widać to miejsce>>>
P- Dynamo. Czy to czasem nie...
D- Tak... To jest wyspa Khorinis...
P- Jest jakaś inna, niż ostatnim razem, gdy tam byliśmy.
D- Nie mam pojęcia co się z nią stało...
<<< Długo wpatrywaliśmy się w nasze stare miejsce zamieszkania. W końcu dopłynęliśmy do jej brzegu. Wszyscy, którzy byli na statku schodzili na ląd.>>>
??- Hej Wy!
<<<Zawołał nas jakiś stary, brodaty człowiek>>>
??-  Jestem II oficerem tego statku. Znajdźcie sobie jakieś miejsce na plaży i nie sprawiajcie kłopotów!
<<< Odeszliśmy bez słowa. Jak kazał, tak zrobiliśmy. Zeszliśmy na ląd i zaczęliśmy rozglądać się po plaży.>>>
P- Dokładnie pamiętam, jak dotarłem pierwszy raz na tą wyspę. Plaża i wszystko w okół niej wyglądało lepiej niż teraz.
D- Skoro sama plaża jest w takim stanie, to wolę nie myśleć co jest z naszym obozem.
P- O ile jeszcze w ogóle istnieje...
D- Możemy sprawdzić. Hahaha.
P- Zwariowałeś? Cała flota widzi co robimy.
D- Przestań! I Ty i ja bywaliśmy w gorszych sytuacjach. Siedząc przy stoliku obserwowałem paru ludzi. Większość z nich jest upita. Tylko palladyni zachowują się jak na palladyna przystało.
P- Czyli jak?
D- Nie zwracają na nikogo uwagi... Zobacz. Palladyni obserwują teraz tylko tych, co wynoszą towar ze statku, a Ci ledwo chodzą. Chodź. Odejdziemy trochę od plaży.
P- Czekaj. Nie myślisz, że tam, w głębi wyspy, może być niebezpiecznie, jak dla nas dwóch?
D- Orkowie są zapewne w górach. Podejrzewam, że wyspa jest dzięki nim opustoszona. Orkowie nie lubią zmieniać miejsc. Atakują różne miasta czy wyspy, ale swoje obozowisko czy miasto mają w stałym miejscu. Wyspa wygląda właśnie na taką. Opustoszałą! Więc nie ma się co bać. Nasz obóz nie jest wcale daleko, więc nie powinniśmy napotkać się na niebezpieczeństwo.
P- A zębacze? Z pełnym ekwipunkiem nawet stanowią nie mały problem.
D- Zębacze? Pewnie każdy z wyspy smaży się teraz w mieście orków.
P- Mogły się pochować w jaskiniach, a teraz chodzić po wyspie.
D- Zębacze nie są głupie. Bardzo dobrze zapamiętują teren. Jeśli zobaczą, że z wyspą jest coś nie tak, to zostaną w ukryciu. Reszta zwierzyn jest pewnie wybita, przez orków.
P- A chociaż zwykli złodzieje, których było pełno jeszcze kiedyś?
D- Nie dali by rady armii orków. Zaczekamy teraz na odpowiedni moment i czmychniemy do obozu.
P- Cóż.. Niech Ci będzie.
<<< Usiedliśmy na plaży i patrzyliśmy na ludzi, którzy roznoszą towar po plaży. Podszedł do nas ten sam człowiek co wtedy.>>>
IIO- Zaraz będziemy szli w głąb wyspy. Nie wiemy co nas tam czeka, więc macie. Są to Krótkie Miecze
<Rzucił nam miecze pod nogi i odszedł>
D- Wyposażenie samo do nas przychodzi. <Wziął miecz do ręki i wstał>. Dobra Praktic. Weź miecz do ręki i biegniemy w stronę lasu. Ten brodacz jest już daleko. Nikt nas nie widzi. Szybko!
<Wziąłem miecz w rękę i pobiegłem za Dynamem>
<<<Biegliśmy ile sił w nogach. Byliśmy już dość daleko od plaży.>>>
D- Już nas pewnie nie znajdą, choć trzeba być ostrożnym... Poczekaj chwilę. Zmęczyłem się...
P- Nie będziemy już biegli, ale chodźmy czym prędzej w stronę obozu!
D- <dyszy> Dobrze... Tędy! <Wskazał mieczem drogę, w którą mamy się udać>
<<< Pogoda nadal dopisywała. Promyki słońca przebijały się przez drzewa. Wokół nas było dużo ziół, których orkowie nie zebrali.
P- Tymbark pewnie by się ucieszył z takiej ilości ziół... Ciekawi mnie, gdzie się teraz wszyscy podziewają.
D- Nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że naszym przyjaciołom nic nie jest. Myślisz, że Dan by wiedział o co chodzi z tym Tajemniczym Mieszkiem
P- Myślę, że by wiedział... A jeśli nie on, to pewnie których z magów... O ile żyją...
D- Widzisz Praktic'u? Żadnej żywej duszy. Wszystko jest inne niż kiedyś. O wiele mniej drzew, większość ziemi wydeptana i wyryta przez orków.
P- Taaa...
<Mija kilkanaście minut kolejnego marszu>
D- Spójrz! To jest... Nasz obóz?
P- Raczej pozostałości po nim...
<<< Przed nami była już doszczętnie zniszczona palisada. Tylko pojedyncze bale wystawały z ziemi. Weszliśmy do obozu...>>>
P- Wszystko zniszczone. Widać, że orkowie tu byli.
<Podszedłem do swojej chaty. Dach był zawalony. Trudno było wejść do środka... Dynamo rozglądał się po obozie. Sprawdzał każdy zakątek w poszukiwaniu jakiejkolwiek rzeczy. Dobiłem się jakoś do środka. Otworzyłem swoją skrzynię i oczom nie wierzyłem. Była tam Runa Kuli Ognia . Wyszedłem z chaty i poszedłem w stronę Dynama.
P- Znalazłeś coś?
D- Nic, a nic. Orkowie wszystko zrabowali i zniszczyli. A Ty? Co tam masz?
P- Runa Kuli Ognia .
D- Orkowie jej nie zabrali?!
P- Może nie umieli się posługiwać tą runą, gdzie z automatu stała się dla nich niczym.
D- Przecież mają magów, dla których była by ona cenna.
P- Magowie pewnie na czas oblężenia wyspy zostali w obozach.
D- Możliwe... Dobra. Nic innego nam nie pozostaje jak poczekać w tym obozie.
P- Racja... Nie oddalajmy się stąd. Może uda się nam cudem znaleźć coś do jedzenia.
D- Może któryś z naszych przyjaciół jeszcze jest na tej wyspie... I żyje...

Ostatnio edytowany przez Praktic (2014-04-23 13:07:53)

Offline

 

#3 2014-04-24 17:50:38

 Dynamo

Nowy użytkownik

Skąd: Nowogard
Zarejestrowany: 2014-03-31
Posty: 9
Punktów :   

Re: Gothicowo - Sezon 2

< Bedac w Swoim obowizku udaje sie do swojej " Chaty ", wchodze przez prog, nawet drzwi nie ma, ciekawe gdzie sa... >

Jasny gwint, tu naprawde nic nie ma...  < Rozgladam sie w pomieszczeniu >Po co orkom moje luki ? To nie ma sensu, przeciez orkowie nie potrafiliby wycelowac strzaly w cel... Powiedzialem, ze powinnismy zostac w tym obozie, ale czy to byla madra deczja ? Przeciez tu nie ma nic do roboty, to prawie gola ziemia...

P- Niezupelnie... < Wchodzi do niegdys mojej chaty >
D- Niezupelnie ... Rozejrzyj sie, tu nic nie ma...
P- Nie powiedzialbym, chaty 0-5, a wlasciwie niektore z nich sa w calkiem dobrym stanie...
D- No i co? Moze chcesz w nich zamieszkac, ha ?!
P- Zamieszkac? Musialbym byc naprawde stukniety, aby zadomowic sie w chacie, ktora moze w kazdej chwili rownac... Jakby tego bylo malo...
D- Co masz na mysli?
P- Orkowie...
D- To dlaczego nie dokonczyles?
P- Bo myslalem, ze sie domyslisz, stary pryku...
D- Daruj sobie...
P- Jak chcesz, co zamierzasz?
D- Skoro nie chcesz zadomowic sie w tym domku
P- < Przerywa > Co robimy?
D- Poszukajmy pewnego ziola
P- Ziola? Jestesmy na ziemi, w ktorej momentalnie moga sie pojawic orkowie, a Ty chcesz ich jeszcze poszukac po lesie?! I tak sporo zaryzykowalismy przychodzac tu...
D- Mysle, ze te ziolo sie przyda...
P- Dobra, powiedz lepiej co to za ziolo
D- Melisa dla Ciebie
P- ...
D- Wybacz, musialem... Tak naprawde to chcialem rozejrzec sie wokol mojego obozu, moze orkowie cos zgubili w drodze powrotnej
P- To malo prawdopodobne
D- Dlaczego tak uwazasz?
P- Nie mierz orkow swoja miara, tak naprawde to oni sa cwani... Swoich majacych jakis bagaz wysylaja na przed szeregu, jesli im cos wypadnie inny ork za nim to zauwazy...
D- W sumie to logiczne, ale skad to wiesz?
P- Dluga historia, co robimy?
D- Wracamy?
P- Mozemy, ja juz zabralem to, co moglo sie przydac, fajne ? < Siega do kieszeni i wyciaga rune >
D- Odpusc... Chodzmy lepiej < Obieram nowy kurs - Droga powrotna >

< Po kilkudziesieciu minutach docieramy na wybrzeze Khorinis >

P- Jestesmy, co teraz?
D- Zjadlbys cos ?
P- No pewnie, jaki masz pomysl ?
D- Gdybym mial mocny luk, moglbym upolowac rybe, ale luk musialby miec naciaga rzedu 40kg
P- Patrzac na tutejsze wojsko to potrawka z ryby...
D- < Przerywam > Z listkiem melisy
P- ... < Lekka irytacja > Jest wykluczona na starcie... Masz inny pomysl?
D- Mhm... < Wskazuje w strone zakorzenionych drzew bedacych w glebie, tuz obok piasku >
P- Palmy kokosowe? Okej, ale jak mozemy zerwac tego kokosa?
D- ...
P- ...
D- ...
P- Jesli myslisz, ze tam wejde to sie grubo mylisz...
D- Pomysl jeszcze troche... Przypomnij sobie co masz w kieszeni...
P- Sie spali...
D- Magiem to nie jestem, ale z tego co wiem, to im wiecej many wlozysz w zaklecie tym jego sila jest wieksza
P- Myslisz, ze kokos spadnie poprzez taki drobny powiew ognia ?
D- Jak dla mnie te kokosy wygladaja na dojrzale
P- Moze i masz racje, ale i tak watpie w to, ze sie uda
D- Zawsze mozesz porzucac kijami...
P- Oj nie, Ty to bedziesz robic...
D- To tylko plan awaryjny, wyciagaj rune i odprawiaj te swoje modly
P- ...


" Ludzie w momencie poznania miłości, muszą liczyć się z ryzykiem poznania nienawiści. " ~ Tobi

Offline

 

#4 2014-04-24 18:20:25

Praktic

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2014-04-15
Posty: 4
Punktów :   

Re: Gothicowo - Sezon 2

P- Dawno tego nie robiłem...
D- Nie gadaj tyle, tylko próbuj!
P- Dobrze, dobrze. Odsuń się nieco, bo może pójść coś nie tak...
D- Jak sobie chcesz <odchodzi 2 kroki ode mnie>
<Zamknąłem oczy i skupiłem się na owocu. Nie minęła chwila, a usłyszałem, jak ogień pali się w mojej dłoni. Wycelowałem w stronę drzewa i puściłem kulę.>
D- Dobra.. Spadły 4 kokosy. Akurat dla nas. Jeden dla Ciebie i 3 dla mnie.
P- Tak, tak. Bardzo śmieszne.< Z uśmiechem na twarzy zabieram Dynamu swojego drugiego kokosa>
D- Mam nadzieję, że łatwo pójdzie otwieranie kokosa krótkim mieczem.
P- Zobaczymy... <Włożyłem kokosa między nogi. W prawej ręce trzymałem miecz. Ostrym zakończeniem miecza próbowałem rozłupać skorupę. Dźgałem, podważałem, kręciłem aż w końcu w skorupie pojawiła się dziurka.> Jest! Mam otwór! <Przyłożyłem go szybko do ust i w mgnieniu oka wypiłem całe mleko.> Całkiem smaczne. Dobra. Bierzemy się za otwieranie kolejnych.
<Mija 15 min>
D- Od razu lepiej...
P- Dokładnie. Teraz trzeba być tylko ostrożnym.
D- Przed czym niby? Orkowie raczej nie są zwolennikami spacerowania po plaży.
P- Nie mowa o orkach, tylko o palladynach. Za ucieczkę pewnie by nam ucięli głowę!
D- Racja... Zbliża się wieczór, więc zapewne niedługo wrócą.
P- Hmm... Chodźmy może za ten wielki kamień? <wskazuję palcem na skałę> Przeczekamy tam i odpoczniemy.
D- I co potem? Chcesz zostać na tej wyspie?
P- Sam do końca nie jestem pewien. Można by iść do Dakary.
D- Dakary? Orkowie zapewne ją doszczętnie zniszczyli!
P- Na statek chyba nie wejdziemy, bo tam czeka nas pewna śmierć!
D- Chyba, że się zakradniemy...
P- Co masz na myśli?
D- Wytłumaczę Ci potem. Jeszcze mamy trochę czasu. Chodźmy zatem na ten kamień i przeczekajmy tam trochę.
P- No dobrze. Zatem idziemy.
D- Czekaj... Weźmy te skorupy kokosa. Gdyby palladyni je zobaczyli, mogliby nas szukać.
P- Jasne. <Podniosłem swoje kokosy, a Dynamo swoje i podążaliśmy w stronę kamienia. Na nim odłożyliśmy miecze, wyrzuciliśmy skorupy i czekaliśmy...>

Ostatnio edytowany przez Praktic (2014-04-24 18:21:33)

Offline

 

#5 2014-04-26 12:49:56

Tymbi

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2014-03-31
Posty: 1
Punktów :   

Re: Gothicowo - Sezon 2

Mój kolor to: Deeppink

Obudziło mnie walenie w drzwi do mojej kajuty. Był to jakiś pijany marynarz, który szukał albo guza albo małej butelki rumu. Nagle przypomniało mi się jakie wydarzenie miało miejsce w obozie Dynama. Cała nasza ciężka praca poszła na marne, bo te pieprzone orki zaatakowały nas i doszczętnie spaliły obóz. < Spojrzałem się na swoje ramie, które było owinięte jakimiś brudnymi bandażami> Muszę wytłumaczyć to tym, którzy przeżyli...
<Założyłem jakąś Starą Zbroję i wziąłem swoje dwa Jednoręczne Miecze >
Po wyjściu z kajuty, rozejrzałem się, a moim oczom ukazała się Wyspa Khorinis. Zobaczyłem również, że drzwi od kajut, do których zanosiłem ludzi z obozu Dynama były uchylone od razu wiedziałem, że wymknęli już się ze statku. Nie zastanawiając się zszedłem na brzeg, pospacerowałem i moim oczom ukazały się dwie sylwetki. Podszedłem bliżej i ku mojemu zdziwieniu byli to Dynamo i Praktic. Podbiegłem do nich i wykrzyknąłem.
T-Praktic, Dynamo !
P-Dynamo, patrz ! To Tymbark.
D-Cholera, co Ty tu robisz?
T-To jest najmniej ważne. Wiecie jakim cudem znaleźliście się na tym statku ?
D-Nie...
T-Dynamo, kiedy jeszcze byliśmy w Twoim obozie, którejś nocy napadli nas orkowie. Twój obóz został spalony, a kilka osób zginęło. Tylko kilku osobom udało się uciec. Wy byliście w półprzytomni kiedy nastapił atak. Łowcy eskortowali nas aż do statku, po czym zostali i poświęcili swoje życie.
P-Kto przeżył jeszcze prócz nas ?
T-Tego nie wiem.
D-Więc teraz mamy zamieszkać tutaj ?
T-A widzisz jakieś inne wyjście ? Powrót w tamto miejsce nie będzie miał sensu.
P-Prawda, ale nie udało uratować żadnych rzeczy ?
T-Nie...Przykro mi. Lepiej będzie jeśli przeniesiemy tę rozmowe na później, a teraz chodźmy w głąb wyspy.

Ostatnio edytowany przez Tymbi (2014-04-26 13:05:12)

Offline

 

#6 2014-05-02 05:10:37

Kasuki

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2014-04-01
Posty: 1
Punktów :   

Re: Gothicowo - Sezon 2

Tag to ja, fajny nick? Jestem tu tylko dla Ghoticowo więc się nie podniecać.

Chce za to hajsu, ale składać się bo Dynek mi się do usranej śmierci nie wypłaci.

Majne kolor ys DarkRed lajk jor blood.
Majne nejm ys Skerianin end aj kejm hir tu kill ju oll.

Soł, łot szit ken aj giv ju hir?

HUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUE

<<<(te trzy oznaczają ogólny opis sytuacji itd) Dawno, dawno temu, gdzieś tak dzień po upadku obozu Gancza
Wieść o tym, że obóz Ujaranych upadł pod naporem orków do Dakary doszła już po fakcie, jedyne co zastanawiało Skerianina to fakt, że Ganczo nie poprosił o pomoc zawczasu tylko sam próbował wygrać.
Teraz obrona będzie znacznie trudniejsza kiedy ich armia została rozgromiona. Jedyne na co cała Dakara liczyła to to, że próba obrony obozu Ujaranych w pewnym stopniu osłabiła oddziały wroga.>>>

<<<Na polecenie Skerianina cała armia Dakary została postawiona w najwyższy stopień gotowości, wszelcy najemnicy, którzy są na tyle głupi aby w zamian za zapłatę staną do walki, zostają wyposażeni, wojownicy z obozu Ujaranych którzy przeżyli masowo zgłaszają swoją gotowość do walki w celu pomsty za stracony dobytek i zabitą ludność, oddziały patrolują tereny na kilkanaście kilometrów wokoło Dakary i meldują się co 10 minut poprzez znamiona do odpowiednich jednostek centralnych, nawet ludność cywilna po odpowiedniej rejestracji dostaje broń i pancerz, krótko opisując takiej mobilizacji za czasów panowania Skerianina jeszcze nie było.
Natomiast został wszczęty wielki rygor dotyczący paniki, panikowanie jest dosłownie zakazane, a wszelkie próby zbiorowego wszczynania paniki są karane śmiercią - po prostu w mieście każdy ma znać swoje miejsce w "godzinie 0".>>>

<<<Port podlegający Dakarze jest teraz oblegany transportami z miasta, najcenniejsze rzeczy, od złotych ozdóbek po księgi magii, zostają transportowane pod eskortą wojskową na statki-magazyny w celu uniknięcia możliwych strat, najważniejsze osobistości (w tym siostra Skerianina, z osobista strażą) również na odpowiednich statkach załogowych znajdują swoje miejsce, a to wszystko pod eskortą wojskowych statków marynarki, jedynie Skerianin postanawia zostać w mieście wraz z wojskiem i go bronić przed upartymi orkami.>>>

<<<Po dwóch dniach ataku ze strony orków nadal nie widać, aczkolwiek to jedynie podnosi czujność oddziałów. O sojuszniku Skerianina, Ganczu, ni widu ni słychu, chodzą pogłoski że mógł zginąć w obronie jednak nie jest to potwierdzone gdyż nikt z jego ludzi nie może tego potwierdzić.>>>

<<(te dwa oznaczają moje przemyślenia)Po obudzeniu się, była jakaś 6 rano, kolejny dzień bez ataku i kolejny dzień z kilkoma godzinami snu... >>
S: Ci orkowie mnie wykończą samym brakiem ich ataku... Patrole tylko raportują o kolejnych spotkanych wioskach, obozach i wszystkich splądrowanych, a cały ten widok zaczyna ich martwić i mogą spaść morale, no cóż oby nie.
<<Zaczyna się trzeci dzień od upadku obozu Ujaranych, ciągle zastanawia mnie co się mogło stać z Ganczem.... Gdy nagle do drzwi zapukał zdenerwowany Aris.>>
S: Wejść.
A: Panie patrol zwiadowczy na wschód od Dakary dostrzegł potężne siły wroga kierujące się w naszą stronę!
S: Spokój nie mógł trwać wiecznie...
A: Panie co robić?!
S: Rozkaż im powolne wycofywanie, tak aby mogli nas informować o ich przemieszczaniu, niech wszelkie inne patrole na drodze Orków wrócą się do Dakary, a cała reszta ma zmniejszyć pole zwiadu. Nie wiadomo czy nie będą chcieli nas zaatakować z dwóch stron, a siły z patrolów zawsze się mogą przydać.
A: Rozkaz!
<<Aris wyszedł. Ja natomiast poszedłem się przebrać w Rodową Zbroję Dakarów, po czym wyjść na mury zamku wewnętrznego skąd obserwować przebieg wydarzeń. Ahh zapomniałem powiedzieć Arisowi aby powiadomił mieszkańców o zbliżającym się niebezpieczeństwie, a może to i dobrze, później się dowiedzą.>>

<<Po sześciu godzinach wreszcie pojawił się Aris z informacjami.>>
A: Panie, oddział melduje, że Orkowie są już około 10 km od Dakary i pytają się co robić.
S: Niech nadal pilnują, natomiast niech reszta patrolów wraca do miasta, wydaj rozkaz ustawienia się armii w szyku przed miastem, niech też wszyscy magowie zajmą pozycje i się przygotują.
A: Rozkaz, a co z Panem?
S: Ja tu zajmę miejsce i użyję swej magii na odległość. A teraz wykonać rozkaz!
A: Tak jest.
<<Korzystając z chwili spokoju postanowiłem użyć znamienia aby porozmawiać jeszcze z siostrą i na wszelki wypadek się... przeżegnać...>>


<<Minęła kolejna godzina z murów zamku wewnętrznego można już było dostrzec zbliżające się siły wroga.
Były ich setki a nawet tysiące, giganty, straszne stworzenia. W jednym momencie doznałem uczucia jakiego jeszcze nigdy nie miałem, doznałem chwili strachu.
Jednak to nie mogło potrwać długo wstałem i już tylko wyczekiwałem co się dalej będzie dziać>>

<<Chwilę później>>

Przywódca orków: No proszę czyżby ta marna Dakara postanowiła stawiać opór naszej armii?
Naczelnik orków: Najwidoczniej trzeba się nimi zająć.
Po: Więc tak <mówiąc w dziwny sposób, że wszyscy ludzie w mieście to słyszeli> mamy dla Was dwa wyjść jedno, poddacie się a my szybko i w miarę bezboleśnie Was wszystkich zabijemy, albo drugie stawicie opór a my z niesamowitą ochotą Was wszystkich wyrzniemy w pal tylko mniej.. jak Wy to mówicie? O! Humanitarnie!

<<Najwidoczniej te słowa tylko podbudowały moją armię do stawienia im oporu, w końcu większość z nich miała tu swoje rodziny, to dobrze z większą zaciętością będą wybijać orków.>>

Armia jednogłośnie odpowiedziała "Przyjdźcie po nas!".
Po: <Śmiech> No.. jak wolicie.

<<I w ten zaczęło się coś niesamowitego szturmujące szeregi gigantów na znacznie mniejszych ludzi, niesamowity widok jednak to się po chwili zmieniło, ludzie też zaczęli szturmować - na orków. To nie mogło się dobrze skończyć, musiałem z resztą magów zacząć działać>>

<Skupiam się i wydaje reszcie magów polecenie rzucania zaklęć na naszych ludzi, no kilku miało osłabiać wrogów. Ja się całkowicie skupiam nad siłami przeciwnika.>
<Zaczynam coś mamrotać.>

<<<Wielki deszcz ognistych kamieni zaczyna spadać na oddziały przeciwnika, jednak to daje nikłe efekty. Orkowie są chronieni silną magią. Tymczasem pierwsze oddziały zaczynają odnosić poważne straty>>>

Po: Ha i po co Wam taka makabryczna śmierć była?!
<Magowie robią co mogą aby leczyć nasze wojska.>

<<Na taka odległość wiele nie zrobię! Muszę tam zejść.
Przechodząc do głównej bramy miasta zaczynam widzieć tą straszną rzeź.>>

<Idę w pierwsze szeregi i zaczynam miotać ogniem w każdego wroga jakiego zauważę, jednocześnie ładując swoją moc>

Po: No proszę, proszę czy to nie jest sam Skerianin? W pierwszym rzędzie? Ha! Zaczynałem Cię uważać za tchórza!
S: Dla Was musiałem się poświęcić, za dużo dobrej zabawy!
<Jednak nasze wojska dalej ponoszą straty, zaczynamy się wycofywać do miasta. No wróg też jakieś straty ma ale mniejsze od nas.>
Żołnierz: Wycofujemy się do bramy!

<<W ten ja zdążyłem nabrać odpowiednio dużo mocy aby użyć gigantycznej fai ognia.
Wychodzę przed szereg, wyjmuję najcenniejszy miecz jaki Dakara miała przez całe swoje istnienie, miecz jej założyciela, mego prapraprapraprapradziadka Khorusa Dakara,((Przedmiot się zwie prosto Magiczny Miecz Khorusa Dakara)) podnoszę miecz do góry i z wielkim impetem wbijam go w ziemie, wywołując wielką falę ognia pędzącą w stronę Orków.
(coś ala
http://img.myepicwall.com/2014/04/56e0ae3af1dfb8050833b5a7fbcbb1a0.gif
)
Ich magowie nie pozostają dłużni, zaczynają salwy lodowatych pocisków, w odwecie czego musiałem wyczarować tarczę nad moimi oddziałami.
Po skończeniu się zaklęcia fali ognia zauważyłem wielu spalonych przeciwników, liczyć to można było w setkach trupów  jednak zaraz przybywali następni, użyłem jeszcze kilku wulkanów ognia w środku wojsk wroga po czym wycofałem się przez bramę do zewnętrznego zamku.
Osłabione przeze mnie siły przeciwnika zaczynają doznawać większych strat od moich ludzi jednak dalej nasze są większe.
Nacierające coraz to kolejne fale Orków zmuszają oddziały do przełamania szyku i wycofania się do zewnętrznego zamku.
Tu zaczyna się masakra, rozszalałe Orki nie tylko biją się z wojskiem Dakary ale dodatkowo atakują ludność cywilna i ich własności.

Narastające siły wroga jak i malejące siły Dakary pozwalają wróżyć przykry koniec tego wszystkiego, ja mimo wszystko dalej używam pełni swoich mocy do ataku na Orki.
Z blisko 6 tysięcznej armii jaką posiadała Dakra nadal żyjących i walczących jest już około 3 tysiące, liczba Orków jest nam nadal nieznana. Za to mord na cywilach jest przerażający, możliwe że nawet większy niż na armii.
Nagle dostaje czymś, nawet nie wiem gdzie, nie wiem czym, wiem tylko że jest to potężna magia, czy to magia Orków, tego nie jestem w stanie określić, jednak to sprawiło że straciłem przytomność, kilku żołnierzy zobaczywszy to zabiera mnie z pola bitwy w głąb miasta do zamku wewnętrznego.>>

<<Odtąd nie wiem co się dalej działo, wiem tyle ile mi powiedział Aris, a było to coś niesamowitego, żałuję że tego nie widziałem.>>

<<<Po długich walkach los Dakary można by powiedzieć... Był przesądzony, fakt Orkowie ponieśli straty jakich się nie spodziewali. Ba! Jakich nigdy do tej pory nie ponieśli!
Zdobycie tej twierdzy wiele ich kosztowało, a jeszcze się nie skończyło. Jednak słabnący opór obrońców dawał im do zrozumienia że Dakara już jest ich, a raczej to co z niej zostanie po tej zaciętej bitwie.
W ten oddziały wroga będące w środku miasta zmieniły się w czarny dym, po czym wyparowały, była to potężna magia, taka którą mogła posiąść tylko jedna osoba w Khorinis, a może nawet i na planecie, był to najpotężniejszy z magów, który zjawił się właśnie tutaj, aby stanąć w obronie Dakary.
Zmotywowane wojska Dakary postanowiły pójść za ciosem i wybiegając z miasta zaatakować pozostałych orków, tajemnicza postać która jak się okazało była owym magiem użyła wielu czarów wzmacniających na naszych ludziach po czym znikła, chwała bogom za tą pomoc, to było coś niesamowitego.
Przerażeni Orkowie bez wodza, który w tajemniczych okolicznościach... "wyparował" zaczęli uciekać ile sił w nogach, a wkurzeni żołnierze biec za nimi, jednak Aris z głową na karku rozkazał wszystkim powrót do miasta i przegrupowanie.
W tej bitwie Dakara straciła 5 tysięcy wojowników i jeszcze niezliczone ilości cywili, jednak wygrała z Orkami.
Spustoszałe dzielnice zamku zewnętrznego wyglądają strasznie, a bieda i nędza napędza zło w tych miejscach, odbudowa pozycji Dakary może zająć wiele czasu....>>>




JA PIERDOLE JAK JA TO PISAŁ DWIE GODZINY?! O.O

Ostatnio edytowany przez Kasuki (2014-05-02 17:57:56)

Offline

 

#7 2014-05-02 13:40:17

 Dynamo

Nowy użytkownik

Skąd: Nowogard
Zarejestrowany: 2014-03-31
Posty: 9
Punktów :   

Re: Gothicowo - Sezon 2

<<  Jasny gwint...  Jakos nie specjalnie usmiecha mi sie na fakt, ze bede mieszkac na terenie orkow... Gdybysmy byli lepiej uzbrojeni to wtedy bym sie mniej obawial... >>

D- Ehmmm...
T- ...
P- Co jest?
D- Chlopaki... Wiem, ze to glupi pomysl ale moze wrocmy na...
T- < Przerywa > Gdzie niby? Na statek ? Mowilem Ci, ze to nie ma najmniejszego sensu!
D- Daj spokoj...
T- Nie chcialem o tym mowic, ale chyba jestem zmuszony
P- Ukrywasz cos przed nami ?
T- Ten statek...
D- Co z nim ?
T- Nalezy do Skerianina...
D- No to ladnie...
P- Mhm?
D- Stary... Pozamiatane mamy...
P- Dlaczego tak nagle zmieniles zdanie ?
D- ... < Podwijam lewy rekaw az po bark i pokazuje swoja pieczec na ramieniu >
T- Teraz rozumiesz ? < Pokozuje wewnatrza strone dloni Praktic'owi >
P- Nikt nie zauwazy przeciez... No moze u Ciebie, Dynamo
D- To nie tak...  Sa pewne skutki uboczne tej pieczeci...
T- Skutki uboczne ?
D- Tak... Gdy pieczec zostanie zdezaktyowana wtedy na nia jest nakladane specyficzne zaklecie
T- O czym ty mowisz?
D- Zaklecie dziala w taki sposob, ze gdy obok pieczeci zjawi sie osoba, ktora nalozyla owa pieczec to wtedy zaczyna sie istne pieklo... Gdy te dwie osoby sa blisko siebie, wystarczy odleglosc 100m to wtedy owa pieczec zaczyna parzyc, zaczyna palic Cie tak bardzo, ze nie mozna wytrzymac... Jedynym rozwiazaniem na to jest woda... Biezaca woda
T- Czyli jesli Skerianin bedzie nas szukac...
D- Prawdopodobnie tak, bedziemy to czuc, ale nie zapominaj kim on jest... Moze dezaktywowac te zaklecie na zawsze lub na pewien czas
T- Ktos inny moze to zrobic?
D- Mhm, obecnie sa dwie osoby, ktore moga to zrobic
T- Skerianin i ?
D- Nieznajomy Mag, ten najpotezniejszy
T- Ten co uratowa Dakare ?
D- Dakare? Co to ?
T- ... Zyles w dworze Skerianina i nie wiesz jak
D- < Przerywam > Chcesz mi powiedziec, ze oboz Tyrana zostal...
P- Uratowany?
T- No tak...
D- Czyli musial zostac tez zaatakowany...
T- No na to wyglada...
D- Skad wiesz o tym ?
T- Wystarczy spedzic chwile na statku... Non stop sie o tym slyszy
D- Ja jakos siedzialem spory kawal czasu i nic nie slyszalem...
T- Pech
D- No to sie porobilo... Wszystko zostalo obrocone do gory nogami, swietnie
P- Co wiec zrobimy?
D- Ja osobiscie nie mam zadnego pomyslu, moze wy macie ?

Ostatnio edytowany przez Dynamo (2014-05-02 13:47:48)


" Ludzie w momencie poznania miłości, muszą liczyć się z ryzykiem poznania nienawiści. " ~ Tobi

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.shugochararpg.pun.pl www.zetka50.pun.pl www.narutoshinobiworld.pun.pl www.mahimachadhry.pun.pl www.narutoofpbf.pun.pl